Przejdź do głównej zawartości
Sun, Light, Fire.
Wreszcie jakiś post nadrobiony. Szczerze mówiąc, to nie często zdarza mi się publikować całą sesję. Tu jest wyjątek, ponieważ prawie wszystkie zdjęcia bardzo mi się podobają i wyszły mi w zupełności. (No mniej więcej.) Planowałam tą sesję od pół roku i wreszcie udało się coś zrealizować. Nawet pogoda była sprzyjająca, dlatego uchwyciłam przepiękne światło zachodu. Najgorszą rzeczą w tym wszystkim, było miejsce, w którym robiłam zdjęcia. Mokre buty, pogryzione nogi, bagna i zarośla - to nic przyjemnego. Jednak warto się poświęcić (jadąc też 15 km rowerem w upale). Myślę, że to jeszcze nie koniec zdjęć z Martą, więc pewnie kiedyś znowu uda mi się coś stworzyć.